Jak podał grenlandzki serwis Sermitsiaq.gl, największym problemem kraju jest - według słów tamtejszego ministra finansów - stały strumień emigrantów, opuszczających największą wyspę świata.
Co roku wyjeżdża ich ok. 500-600, co przy populacji liczącej ok. 50.000 zaczyna budzić niepokój władz grenlandzkiej autonomii. Sytuacja stwarza zagrożenie nie tylko dla przyszłości ekonomicznej Grenlandii, ale i planów na pełną niepodległość. Szczególnie dotkliwy jest odpływ młodych ludzi, wyjeżdżających na studia do Danii. Tylko co drugi z nich wraca w ojczyste strony. Aby zapobiec drenażowi mózgów, pojawił się nawet pomysł konieczności zwracania kosztów kształcenia, w razie pozostania na obczyźnie, ale już na wstępie został on odrzucony.
Trudno się jednak dziwić młodzieży, skoro po zakończonych studiach problemem jest nie tylko znalezienie odpowiedniej pracy na wyspie, ale i własnego kąta - deficyt mieszkań jest wciąż przeszkodą w rozwoju społecznym. Niemniej rząd grenlandzki podjął kroki zmierzające do załatania "dziury mieszkaniowej", mają też być stwarzane zachęty socjalne, takie jak opieka nad dziećmi, które mogą się przyczynić do skłonienia do powrotu młodych Grenlandczyków. |