Wygląda na to, że po covidowej zapaści i powolnym wychodzeniu na prostą Skandynawskie Linie Lotnicze SAS muszą mierzyć się z kolejnym problemami. Zagrożeniem dla stabilności firmy są zapowiedzi akcji strajkowych personelu pokładowego - przede wszystkich pilotów - w związku z niezadowalającym poziomem wynagrodzeń i planowanymi cięciami w tej sferze.
Piloci z Danii, Szwecji i Norwegii (warto przypomnieć, że SAS jest wspólną, nordycką inicjatywą) zagrozili strajkiem w końcu czerwca, o ile toczące się od wielu tygodni negocjacje z zarządem firmy nie przyniosą rezultatu. Ten ostatni, powodowany trudną sytuacją w lotnictwie, zaproponował redukcję płac o 30%, na co piloci nie wyrażają zgody.
Akcja strajkowa w takim rozmiarze - a może wziąć w niej udział nawet około 1000 pilotów - wpłynie nie tylko na chaos w transporcie lotniczym na Północy, ale może doprowadzić firmę do upadku. Już teraz odwoływane są kolejne rejsy, a wielkim problem stały się? zagubienia bagażu, bowiem niezadowolenie pilotów podziela także obsługa lotniskowa - np. na kopenhaskim lotnisku Kastrup .
Zarząd SAS realizuje plan restrukturyzacji przedsiębiorstwa i redukcji kosztów, jednak obecna sytuacja stawia te działania pod znakiem zapytania.
Niezależnie od rozwój sytuacji, na wszelki wypadek turyści korzystający z usług SAS powinni zaglądać na stronę SAS, gdzie podawana jest aktualna sytuacja na temat lotów.
www.flysas.com
Zdjęcie: Theo Eilertsen
|