Epidemia nie oszczędziła także Grenlandii - koronawirus nie tylko dotarł na największą wyspę świata, ale w wyniku decyzji władz w Kopenhadze, której podlega grenlandzka autonomia, do 13 kwietnia cudzoziemcy nie mogą bez uzasadnionej potrzeby wjechać na jej terytorium.
Tym samym zapotrzebowanie na loty pomiędzy Grenlandią a Danią drastycznie spadło, co oczywiście już odbiło się na turystyce. Loty komercyjne zostały wstrzymane, ale ponieważ komunikacja musi zostać zachowana - chociażby do celów medycznych, zaopatrzeniowych, administracyjnych czy przewozu poczty, Air Greenland uruchomiło specjalne loty z Nuuk oraz Kangerlussuaq - głównego portu lotniczego wyspy - do Kopenhagi.
Jak podał duński serwis Check-in.dk, obsługują je wyczarterowany airbus oraz dwie własne, turbośmigłowe maszyny typu Dash-8. Air Greenland dysponuje własnym odrzutowcem, ale przechodzi on obecnie prace remontowe, stąd konieczność czarteru.
Wykorzystanie dashy jest sensowne z ekonomicznego punktu widzenia, minusem jest jednak długi czas podróży. O ile Airbus A330-200 Air Greenland pokonuje szlak Kangerlussuaq - Kopenhaga w cztery godziny, ta sama trasa wymaga ośmiu godzin lotu maszyny typu Dash-8 z dodatkowym międzylądowaniem w Keflavíku na Islandii.
Więcej o Air Greenland: www.airgreenland.com
Na zdjęciu: Dash-8 w barwach Air Greenland (fot. Air Greenland) |