Kraje anglosaskie mają swoje listy i prezenty walentynkowe. Tradycja ta dotarła także do Skandynawii. Niemniej jednak, Dania może poszczycić się unikatowym własnym obyczajem - listem o specjalnej formie i treści, wysyłanym do wybranej osoby wczesną wiosną, zwykle na Wielkanoc. Zwie się on po duńsku g?kkebrev, co oznacza w wolnym tłumaczeniu "list-żart", "list-psota", "list-psikus".
List taki powinien spełniać kilka warunków. Po pierwsze, powinien być ozdobnie wycięty i napisany wierszem - najlepiej własnego autorstwa, by nadać mu bardziej osobisty charakter. Po drugie, imię nadawcy powinny zastąpić kropki: liczba kropek musi odpowiadać liczbie liter w imieniu. Po trzecie, do listu wypada dołączyć... przebiśnieg, zwany po duńsku vinterg?k (w wolnym tłumaczeniu: zimowy psikus).
Zadanie adresata to odgadnięcie imienia nadawcy i pokwitowanie odbioru listu w ciągu trzech dni. Gdy imię nadawcy odgadnięto prawidłowo, mógł on wybrać zapłatę w formie pocałunku lub jajka. Początkowo prawdziwego, wiele lat później - jajka z czekolady. Łatwo się chyba domyśleć, co najczęściej wybierali figlarni kawalerowie?
Początkowo g?kkebrev były rodzajem wyznania jeśli nie miłości, to co najmniej sympatii. W żartobliwej formie, by ewentualne odrzucenie było mniej bolesne. Zacna ta tradycja sięga XVIII w. Pierwszy znany "list-żart" pochodzi z roku 1770. Rozkwit ich popularności to koniec XIX w. Niemalże w całej Danii, choć wyjątkiem była południowa Jutlandia, należąca do roku 1920 do Niemiec.
Wiek XX to okres bardziej bezpośrednich kontaktów między płciami. Status kobiety zaczął się zmieniać. Kobiety otrzymały prawo wyborcze, zaczęły pojawiać się na rynku pracy. Listy - zgadywanki nie były potrzebne, gdy swoją sympatię można było okazać w inny sposób. Tak więc początkowo "romantyczny" cel g?kkebrev stopniowo przekształcił się w niewinne zabawy między przyjaciółmi, a potem także w swoistą szkolną korespondencję między uczniami a nauczycielami.
Obecnie tradycja ta króluje wśród przedszkolaków i uczniów najmłodszych klas szkolnych. Głównie za sprawą babć i dziadków, którzy chcą podtrzymać ten zanikający zwyczaj, a zarazem mieć pretekst do rozpieszczania wnuków nagrodą - najczęściej czekoladowym jajkiem. Nie ma chyba Duńczyka, który nie zetknąłby się tą tradycją.
Mimo to tradycja g?kkebrev jest zagrożona i jej przyszłość wydaje się niepewna. Duńskie nastolatki preferują bowiem zamerykanizowane i bardziej komercyjne Walentynki. A szkoda, bo duńskim historykom, socjoantropologom i socjologom kultury podobny obyczaj w innych krajach nie jest znany.
Na zdjęciu: całkiem współczesna listowa zgadywanka-wycinanka, wysłana do babci przez kilkuletniego wnuka. Napis na wycinance - Mit navn st?r med prikker, pas p? det ikke stikker - w oryginale rymowany - głosi: "Moje imię napisane jest kropkami, uważaj, by nie ugryzło" oraz zawiera pięć kropek.
Informacja: Maria Tuniszewska-Ringby, R?nne (Bornholm),
e-mail: mtr (at) bornholmsmuseum.dk, tel. +45 56 95 07 35, www.bornholmsmuseum.dk
|