Wkrótce minie rok od skokowego tempa rozwoju epidemii koronawirusa, który zmienił życie na naszym kontynencie niemal we wszystkich aspektach. Jednym ze skutków było ujawnienie się różnego typu podziałów.
Jak podał norweski serwis TheLocal.no, powołując się na wyniki badań pracowni YouGoy, aż 73% Norwegów i 61% Duńczyków niechętnie widziałoby przybywających ze Szwecji turystów - wszystko z powodu odmiennego podejścia sąsiadów do walki z pandemią, zakładającego brak lockdownów czy obowiązkowej kwarantanny. To dość zaskakujące wyniki, wobec deklarowanej od dekad jedności i solidarności nordyckiej.
Podziały mają miejsce także w obrębie poszczególnych krajów. Przykładem jest posiadająca specjalny,"covidowy" status wyspa Bornholm. Ze względu na znaczną izolację oraz małą liczbę testów z wynikiem pozytywnym, to obecnie jedyne w Danii miejsce, gdzie np. mogą normalnie działać zakłady fryzjerskie. I właśnie ten fakt stał się przyczyną żartów, bazą których jest określenie klippe-?, oznaczające skalistą wyspę. Bornholm jest jedyną skalistą wyspą Danii, dlatego to określenie doń przylgnęło, mając także zastosowanie w promocji. Ale słowo "klippe" jako czasownik oznacza "ciąć, przycinać, obcinać", co oczywiście związane jest z fryzjerskim fachem. I tak gra słów przyczyniła się do popularyzacji Bornholmu jako fryzjerskiej mekki. Jak podał serwis bornholmskiej telewizji TV2 Bornholm, wiosną zapowiada się najazd klientów z innych regionów Danii - część zakładów fryzjerskich nie ma już wolnych terminów do drugiej połowy kwietnia.
|