Sporo się ostatnio dzieje u Duńczyków w temacie obronności. W grudniu poznaliśmy szczegóły dotyczące instalacji trzech radarów dalekiego zasięgu w strategicznych miejscach królestwa, a tuż przed Bożym Narodzeniem pojawiła się informacja o budowie pierwszej duńskiej fabryki, produkującej pociski do wieloprowadnicowych systemów rakietowych MLRS / GMLRS.
Produkcja zostanie uruchomiona w 2026 r. w Skypro Nordic Defense Park, na terenie dawnej bazy lotniczej Vandel koło Billund w środkowej Jutlandii.
Producent – duńska firma SkyPro Propulsion – wykorzysta do tego celu 37 bunkrów z czasów zimnej wojny, w których przechowywano niegdyś materiały wybuchowe oraz amunicję artyleryjską i lotniczą.
W wystrzałowej ofercie znajdą się pociski rakietowe kalibrów od 57 mm do 400 mm, jak w przypadku pocisku dalekiego zasięgu Jose-1, który może razić cele na dystansie aż 300 km. Głównym produktem będą jednak pociski 122 mm – standardowy „wkład” do Katiusz XXI wieku: poradzieckich wyrzutni BM-21 Grad i ich pochodnych, używanych masowo zarówno przez Rosjan, jak i Ukraińców.
SkyPro Propulsion nawiązała współpracę z serbską firmą zbrojeniową EdePro, która dostarczy technologii. Duńskie media podają, że początkowa wielkość produkcji szacowana jest na około 10 tys. pocisków rocznie. Dla porównania, ich zużycie przez stronę ukraińską można liczyć w dziesiątkach tysięcy w skali roku.
Dodatkowo, nowa fabryka będzie produkować rakiety dla systemów antydronowych.
O duńskich zbrojeniach zapewne usłyszymy sporo w 2026 r. – Kopenhaga będzie musiała intensywniej zadbać o Arktykę, a ściślej – Grenlandię. Właśnie wrócił temat przejęcia jej przez USA – prezydent Trump ustanowił pełnomocnika, który ma zająć się tą sprawą w obliczu przekonania o niewystarczających możliwościach Danii w zakresie powstrzymywania chińskich i rosyjskich działań na wodach w sąsiedztwie terytorium USA.
|